Homilia na Światowy Dzień Misyjny

Październik 22, 2016 in Aktualności

NIEDZIELA – 23 X
OCHRZCZONY TO ZNACZY POSŁANY

Na cały Tydzień Misyjny publikujemy misyjne rozważania na każdy dzień. Od poniedziałku do soboty można włączyć się w modlitwę za misjonarzy. Na Światowy Dzień Misyjny prezentujemy również propozycję elementów Eucharystii wraz z homilią.
Wprowadzenie
Mamy szczęście żyć w kraju, który już 1050 lat temu przyjął wiarę chrześcijańską. Możemy czuć się wyróżnieni z tego powodu, że w sakramencie chrztu św. zostaliśmy oddani na zawsze Panu Bogu. Świadomi tego daru szczególną modlitwą obejmijmy dzisiaj tych wszystkich, którym Bóg jest dopiero niesiony, oraz tych, którzy często poświęcając swoje życie, głoszą Ewangelię po całym świecie. Chodzi oczywiście o misjonarzy i misjonarki. Rozpoczynamy w Kościele Tydzień Misyjny. Zechciejmy zatem całą moc naszej modlitwy skupić właśnie na tych wszystkich ludziach, którzy poświęcają się misjom, rozumiejąc, że najważniejszym zadaniem każdego ochrzczonego człowieka jest głoszenie Pana Jezusa.
Akt pokuty
Byśmy mogli jak najlepiej wypełnić swoje misyjne powołanie, zadbajmy o czystość swojej duszy, dlatego na początku przeprośmy dobrego Ojca w niebie za nasze słabości.
Panie Jezu, który przez sakrament chrztu czynisz nas swoimi misjonarzami, zmiłuj się nad nami.
Chryste, który posłałeś uczniów, aby nauczali i odpuszczali grzechy, zmiłuj się nad nami.
Panie Jezu, który przez swoje miłosierdzie uzdalniasz nas do głoszenia Ewangelii, zmiłuj się nad nami.
Modlitwa wiernych
Dobremu Ojcu w niebie przedstawmy intencje, z którymi przyszliśmy dzisiaj do Niego.
– Prosimy Cię, Panie, za Ojca Świętego Franciszka, aby umocniony darami Ducha Świętego dodawał sił wszystkim wierzącym, by wypełniali swoje misyjne posłannictwo.
– Prosimy Cię, Panie, za misjonarzy, by swoją wiarą i miłością do Ciebie oraz drugiego człowieka umieli pokazać drogę, jaką jest Chrystus.
– Prosimy Cię, Panie, za wiernych z terenów misyjnych, aby czerpali radość z wiary w Ciebie – prawdziwego Boga.
– Prosimy Cię, Panie, za dzieci skupione w ogniskach Papieskich Dzieł Misyjnych, by ich szczera wiara stała się drogowskazem wskazującym na Ciebie.
– Prosimy Cię, Panie, za zmarłych, szczególnie za zmarłych misjonarzy i misjonarki, by doświadczając Twojego Miłosierdzia osiągnęli życie wieczne.
– Prosimy Cię, Panie, za nas samych, byśmy potrafili dawać świadectwo o Tobie w naszych środowiskach i z dumą głosili, że jesteśmy dziećmi Bożymi.
Wszechmogący Boże, Ty strzeżesz nas i umacniasz. Uwielbiamy Cię za każdą chwilę naszego życia. Przyjmij nasze prośby, które kierujemy do Ciebie. Przez Chrystusa, Pana naszego. Amen.
Procesja z darami
Do ołtarza przynosimy nasze dary, obejmując dziś modlitwą cały świat.
– (Świeca) Boże Ojcze, Twój Syn jest światłością świata. Niech ta świeca będzie symbolem wdzięczności za światło wiary, które otrzymaliśmy na chrzcie świętym.
– (Pismo Święte) Boże Ojcze, Ty na chrzcie świętym włączyłeś nas we wspólnotę Kościoła. Niech Pismo Święte wyraża nasze pragnienie i gotowość życia wiarą każdego dnia.
– (Anioł) Boże Ojcze, Ty posyłasz aniołów, by służyli ludziom. Niech ten anioł będzie oznaką naszej otwartości i posłania, by dzielić się wiarą jak chlebem w najbliższym otoczeniu.
– (Chleb i wino) Boże Ojcze, dzięki Twojej hojności otrzymaliśmy chleb i wino. Niech będą one wyrazem naszej wdzięczności za kapłanów i za dar Bożego dziecięctwa.
Homilia do młodzieży
Chyba najtrudniej mówi się o rzeczach najbardziej oczywistych. Boimy się, że popadniemy w rutynę, śmieszność słów. Mam taki lęk dzisiaj w sobie, bo chcę podjąć temat chrztu świętego i jego konsekwencji dla każdego, kto dzięki jego mocy został włączony we wspólnotę Kościoła.
Jasnym jest, że nie byliśmy świadomi tego, co się wydarzy. Nie byliśmy świadomi tego, kim się stajemy, gdy pewnego dnia każdy z nas został przyniesiony do kościoła przez rodziców, którzy w naszym imieniu powiedzieli: Wierzę! Za tym wyznaniem wiary poszło wszystko. Lub – może lepiej powiedzieć – wszystko pójść mogło. Zakładam jednak, że skoro dzisiaj się spotykamy, to w was zadziało się to, co ten sakrament daje: Bóg obdarzył was „nowym życiem” i swoją mocą.
Jeśli dobrze pojmiemy to, co się tego dnia wydarzyło, to okaże się, że ten moment, gdy kapłan wypowiedział nasze imię, polewając nasze głowy wodą, stał się decydującym dla naszego życia. Zmył grzech, ten pierworodny, nie przez nas zawiniony osobiście, a jednak mający olbrzymie konsekwencje dla naszego życia. Zostaliśmy naznaczeni znakiem wiary, przynależności, Bożego dziecięctwa. Wielkie słowa, rzucane czasami jak wytarte frazesy, które nigdy nie powinny stracić swojej świeżości. Ten znak jest niezmywalny, nie da się go usunąć jak niechcianego tatuażu, błędu młodości, który nagle zaczyna być żałosny i kompromitujący. Nie da się! Od momentu chrztu jesteś zanurzony w świecie Boga. Ty już do Niego należysz.
W niektórych parafiach jest piękny zwyczaj. Po chrzcie wszyscy wierni w kościele zaczynają klaskać. Wiem, niektórych może to drażnić. Dla mnie jednak jest to znak, który chwyta za serce. Oto ja, stary wyjadacz – katolik, widzę przed sobą nowego człowieka, któremu została dana szansa zbawienia. Życiowe wybory pokierują w stronę zbawczej Miłości lub… tylko „bycia dobrym człowiekiem”. Bawi mnie mem pojawiający się na Facebooku: „Nie trzeba być katolikiem, żeby być dobrym człowiekiem”. No pewnie, że nie trzeba! Nikt zresztą nigdy nie powiedział, że wiara w Boga jest jedynym warunkiem bycia dobrym. Ale zarazem musimy pamiętać, że zbawienie – a to jest celem chrześcijańskiego życia – jest ludzkimi siłami nieosiągalne. Zbawienie może być tylko darem Bożym. Wiara chrześcijańska głosi więc – jak w jednym z wywiadów mówi o. Jacek Salij OP – że albo osiągniemy zbawienie w Chrystusie i przez Chrystusa, albo w ogóle go nie osiągniemy. I to jest prawda, której musimy się trzymać, by nie dać się wmanewrować w łatwiznę. A chrzest nam w tym pomaga. Bo jesteśmy wśród swoich, w towarzystwie wszystkich Bożych szaleńców, którzy nie bali się zaufać Panu. I rzucili się w przepaść wiary.
Zostaliśmy ochrzczeni, a z tym nierozerwalnie związane jest to, że zostaliśmy także posłani, by w codzienności i zwyczajności dnia świadczyć o miłości Boga. Najtrudniejszą częścią naszej wiary jest posłannictwo. Bo dopóki jesteśmy w swoim świecie, w którym obok jest ktoś, kto myśli tak samo, wierzy w to samo, dopóty wszystko jest dobrze. Bezpiecznie. Gorzej, gdy ktoś mówi: Zaświadcz! Pokaż, kim jesteś…
Chrzest postawił mnie i ciebie przed olbrzymim wyzwaniem dorosłości. Ja i ty, on i ona – musimy pokazywać światu Chrystusa! Jesteś misjonarzem. Jestem misjonarzem. Chrześcijaństwo oparte jest na wielkiej miłości do człowieka, tak wielkiej, że mam go kochać jak samego siebie. Widzimy obrazy misjonarzy pracujących w Afryce czy Ameryce Południowej, zakładających szkoły, szpitale, wspomagających ludzi z innych części świata. Adoptujemy na odległość. Czytamy ze wzruszeniem Szymona Hołownię i jego opowieści o afrykańskim domu dziecka. Imponują nam ludzie, którzy decydują się wyjechać na misje. I słusznie, to wszystko jest niezwykle potrzebne.
Mnie jednak chodzi o inne posłannictwo: posłannictwo dnia codziennego. O gesty, słowa, czyny, które pokazują światu, że ja (dodaj tutaj swoje imię) mam na sobie znak wiary, przynależności i dziecięctwa. Wierzę w Boga, do Niego należę, jestem Jego dzieckiem. Ufam Mu jak dziecko ojcu, który trzyma je wysoko w górze i nigdy, ale to przenigdy nie upuści, bo KOCHA!
I to jest najtrudniejsze, to jest clou naszej wiary! Nieść wiarę. Pokazać ją. Przyznać się do Boga. Gdy wokół śmiech, bo to passé. Gdy nakładają ci moherowy berecik. Gdy drwią, bo jesteś twardogłowy. A ty nakładasz berecik i lecisz, odmawiając Koronkę. No bo przecież im potrzebne jest miłosierdzie. Walka, kłótnia, bitwa słowna nic nie da. My mamy modlitwę. My mamy chrześcijańskie życie. My mamy wartości, które niejednego wydźwignęły już z upadku, grzechu, beznadziei, narkotyków, alkoholu itd.  Masz siłę! Niezwykły dar, niezwykłą moc, które spoczęły na tobie i na mnie, gdy zostaliśmy ochrzczeni. W tobie jest światło! Musisz tylko uwierzyć. Uwierzyć Bogu na słowo. I przestać się bać. Bo ludzie szanują silnych i pewnych tego, co jest dla nich ważne. Jesteś młody. Masz misję do wykonania!
„Zanieście przyszłym pokoleniom świadectwo wiary, nadziei i miłości. Bądźcie wytrwali. Nie wystarczy przekroczyć próg, trzeba iść w głąb” – powiedział święty Jan Paweł II na Polach Lednickich 2 czerwca 1997 roku.
Idźmy więc na cały świat i głośmy Ewangelię. Do tego zostaliśmy powołani dzięki mocy chrztu!

Ks. Krzysztof Wąchała SChr

Homilia dla dorosłych
Ten rok dla Kościoła powszechnego, także dla naszego polskiego Kościoła, jest rokiem szczególnym. Dzieje się tak za sprawą Nadzwyczajnego Roku Miłosierdzia, ogłoszonego przez papieża Franciszka oraz za sprawą 1050. rocznicy chrztu naszego narodu. Do tego dochodzi jeszcze tematyka Niedzieli Misyjnej, która zawsze podkreśla konieczność głoszenia Słowa Bożego wypływającą z natury samego Kościoła. Wyrazem tych wszystkich idei jest hasło Niedzieli Misyjnej – „Ochrzczony to znaczy posłany”.
Aby lepiej je zrozumieć, przyjrzyjmy się najpierw temu pierwszemu członowi – ochrzczony. Chrzest w kulturze i w religijności polskiej jest pojmowany dość tradycyjnie i pasywnie – jak zresztą i pozostałe sakramenty. Oznacza to, że w wielu przypadkach wiąże się on z podniosłą chwilą, radością rodziny, przyjęciem, spotkaniem z najbliższymi. Te wymiary nie są oczywiście czymś złym, są nawet konieczne w życiu człowieka, a zwłaszcza w życiu chrześcijanina. Problem w tym, że nigdy nie powinny redukować chrztu, a przede wszystkim życia sakramentalnego, tylko do tej zewnętrznej formy. Zwróćmy uwagę na fakt, że wielu osobom bardziej zależy na tym, żeby dziecko było ochrzczone niż na wierze, którą w momencie chrztu zdecydowali się przekazać i przekazywać swojemu dziecku. To prowadzi do takiego właśnie chrześcijaństwa biernego, chrześcijaństwa wstydliwego, chrześcijaństwa, które jest z nazwy, a nie z powołania. I nie chodzi tu o wypominanie czegokolwiek komukolwiek, ale o pogłębienie tego wymiaru w naszym życiu i w naszym konkretnym przypadku. Właśnie w ten klimat wpisuje się hasło „ochrzczony znaczy posłany”.
Wynika z tego, że każdy, kto jest ochrzczony, ma do wykonania pewną misję, a więc nie jest to sakrament tylko przynależności do pewnej grupy, sakrament na wzór legitymacji świadczącej o przynależności do jakiejś partii czy stowarzyszenia. Jest to sakrament, który zawiera w sobie wielką dynamikę, który wzywa do działania, który sprzeciwia się obojętności i niezdecydowaniu. Fundamentem tego działania jest łaska Boża, która wszczepia ochrzczonego we wspólnotę Kościoła, czyni go dzieckiem Bożym, gładzi grzech pierworodny, wyciskając na duszy niezatarte znamię Chrystusa. W przenośni można powiedzieć, że wyposaża człowieka w to wszystko, co do wypełniania własnego powołania, własnej misji jest potrzebne. Nie jest to więc w żadnym wypadku sakrament przynależności formalnej, ale sakrament otwarcia na Bożą łaskę, drugiego człowieka i wspólnotę Kościoła. I właśnie te trzy wymiary nakreślają kierunki tego drugiego członu wspomnianego hasła czyli „posłany”. Nad nimi chcemy się teraz przez chwilę pochylić.
Po pierwsze jesteśmy posłani, aby być świadkami otrzymanej łaski Bożej. To nie człowiek jest zdolny do takiej czy innej działalności, to nie ja, to nie ty jesteś zdolny to czy tamto zrobić. To łaska Boża, z którą my współpracujemy. To bycie świadkiem chroni nas z jednej strony przed egoizmem, a z drugiej ukazuje, że, jak mówiła Teresa od Dzieciątka Jezus, „wszystko jest łaską”. Ileż byłoby mniej kłótni, sporów i waśni, gdyby człowiek nie przypisywał tylu rzeczy sobie, ale odkrył prawdę, iż pochodzą one od Boga.
Drugi kierunek posłania to człowiek. I tu mamy również jeszcze wiele do zrobienia. Drogą Kościoła jest człowiek, wołał święty Jan Paweł II. Dziś widzimy bardziej kulturę indywidualizmu, izolacji i wykorzystania. Jeśli już mamy się spotkać z drugim człowiekiem, to dlatego, że nam do czegoś jest potrzebny, a nie dla niego samego, a tym bardziej nie dlatego, że to właśnie on jest darem, w którym spotkać mogę Chrystusa. Ochrzczony to posłany do człowieka, do swego brata, aby z nim być i dzielić ten sam los, aby razem wzrastać i iść ku domowi Ojca. Przy tej okazji dziękujemy tak wielu ludziom, którzy w codzienności potrafią odkryć i realizować tę piękną misję „bycia z” i wspólnego podążania ku Ojcu. Tak wielu misjonarzy znajduje się z dala od domu, ale jak mówią, są „wśród swoich” i dla nich „tracą życie”.
I ostatni kierunek to Kościół. Pan Bóg zechciał nas zbawić we wspólnocie Kościoła i tę wspólnotę powołał jako sakrament zbawienia. Być ochrzczonym to znaczy być w Kościele i razem z nim trudzić się, wypełniając posłanie Jezusa. Jakże ważne jest, aby nie głosić samotnie i tego, co się samemu uważa za słuszne. Po to jest Kościół wyposażony w odpowiednie dary i charyzmaty, aby na nim się opierać i w jego ramach działać. Być posłanym to przekazywać to, co Kościół w imię Chrystusa od wieków głosił i głosi.
Prośmy zatem, abyśmy potrafili być ochrzczonymi zaangażowanymi, aktywnymi i aby łaska Boża okazała się w nas skuteczna we wspólnocie Kościoła i w relacji do drugiego człowieka.
Ks. Daniel Nowak, diec. rzeszowska

 

Rozważania różańcowe (tajemnice chwalebne)

Rozważając tajemnice chwalebne różańca, pragniemy kontemplować zbawcze wydarzenia, aby stawać się coraz wyraźniej ich świadkami w dzisiejszym świecie. Maryja, Matka Kościoła, Matka wszystkich ochrzczonych, niech nam towarzyszy i będzie wzorem człowieka, który wiernie kroczy śladami Jezusa.
1. Zmartwychwstanie Pana Jezusa
Zmartwychwstanie Chrystusa nadaje sens naszej wierze i sprawia, że nie jest próżna nasza nadzieja. Zmartwychwstanie pozwoliło uczniom nabrać mocy i odwagi. Piotr, a także inni uczniowie, którzy podczas męki uciekają, potem otwarcie głoszą i umierają za Jezusa. Prośmy o taką wiarę w zmartwychwstanie, która pozwoliłaby naszemu życiu stać się jeszcze bardziej wyrazistym świadectwem, że Jezus żyje.
2. Wniebowstąpienie Pana Jezusa
Zmartwychwstały Jezus wstępuje do nieba, ukazując uczniom swoją chwałę. Był posłany, aby umiłować „człowieka do końca” i wypełnił swoją misję – misję miłości. Każdy ochrzczony na mocy sakramentu chrztu ma udział w tej misji, staje się jakby „ręką” Jezusa, która powinna uzdrawiać, pocieszać, przytulać i pomagać. Mając w pamięci Jezusową chwałę, pamiętajmy o tych prostych gestach, które przecież wyrażają właśnie to, że do Niego należymy.
3. Zesłanie Ducha Świętego
Jezus obiecał i zesłał Ducha Świętego, który prowadzi Kościół ku portom zbawienia. Bogactwo Jego darów daje się poznać każdego dnia i w każdym miejscu. Na każdym skrawku ziemi, nawet tam, gdzie żaden misjonarz jeszcze nie dotarł, Duch Święty zasiał „ziarna prawdy”, które wydadzą owoc we właściwym czasie. Módlmy się za tych, którzy są posłani, aby głosić Chrystusa, aby potrafili pielęgnować te ziarna z wielką wrażliwością.
4. Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny
Maryja zakończywszy ziemskie życie została wzięta do nieba z ciałem i duszą. To świetlany przykład tego, że będąc posłusznym Bogu i wypełniając Jego wolę, Jego misję, człowiek staje się poniekąd „obywatelem nieba”. Dziękujmy za ten piękny wzór i prośmy, abyśmy będąc wiernymi przyrzeczeniom chrzcielnym, stali się świadomymi dziećmi jednego Ojca.
5. Ukoronowanie Maryi na Królową Nieba i Ziemi
Maryja zostaje Królową Nieba i Ziemi – tą, która i na ziemi, i w niebie była i jest blisko Jezusa. Z cichością i ufnością wypełniła swoje „fiat” i konsekwentnie je realizowała każdego dnia. Maryjo, dziękujemy Ci za przykład tego, że do nieba nie wchodzi się za spektakularne czyny, ale za codzienną wierność raz dokonanym wyborom.
Święty Benedykt jest autorem reguły życia „ora et labora” – „módl się i pracuj”. Prośmy Maryję, byśmy skończywszy rozważanie tajemnic Jej życia i życia Jej Syna potrafili w działaniu, w codziennych obowiązkach przynosić owoce tej modlitwy i łaski Bożej otrzymanej na chrzcie świętym.
Ks. Daniel Nowak, diec. rzeszowska
Czytanka różańcowa
Wieloma tytułami i nazwami określamy Maryję, a pochylając się nad Jej życiem odnajdujemy coraz to nowe wymiary, do których Ona ze swoją macierzyńską miłością – piękną miłością, może wejść i zagościć. W tym roku szczególnie zwracamy uwagę na fakt 1050. rocznicy chrztu Polski. Chrzest to ten sakrament, który czyni nas dziećmi Bożymi, ale też naśladowcami Chrystusa – Jego uczniami. Tutaj właśnie dostrzegamy punkt styczny między elementem chrztu i Maryją: z jednej strony chrzest, który czyni nas uczniami Chrystusa, a z drugiej Maryja, która także wiele razy jest nazywana pierwszą czy najdoskonalszą uczennicą Pana. Można więc powiedzieć, że skoro Maryja była doskonałą uczennicą Pana, to pokazuje nam doskonale jak żyć, aby skutki chrztu były w życiu widoczne i owocowały.
Pierwszy element to podjęcie się misji. Maryja w dialogu z archaniołem, nie bacząc na ludzką bojaźń czy niewiedzę, podejmuje się dzieła „niesienia Syna Bożego” światu. Jest to piękny wzór w czasie, kiedy czeka się na odpowiednie warunki, na odpowiedni status materialny, na odpowiednią pracę itd. W większości takie nie nadchodzą, a jeśli nawet, to wtedy Pan Bóg nie jest już do niczego potrzebny.
Drugi wymiar maryjnego bycia uczniem to nieskończone zaufanie. Tyle niezrozumiałych wypowiedzi sprawiających czasami wielki ból… Czasem nawet sam Jezus mówi w sposób bardzo jednoznaczny i zdawać by się mogło mało uprzejmy. A Maryja z pokorą i w milczeniu rozważa wszystko w swym sercu, ufając w to, że Bóg wie, co robi. To właśnie ta ufność Bogu i Jego opatrzności jest cechą wyróżniającą chrześcijanina.
I trzeci wymiar bycia uczniem to odpowiedzialność za innych, to odpowiedzialność za człowieka. „Nie mają już wina”, „Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie”, „Oto ja służebnica Pańska” – to są słowa, które nie tylko wyrażają poddanie się woli Boga, ale też niezwykłą odpowiedzialność i chęć pomocy drugiemu człowiekowi, przejęcie się jego losem i chęć doprowadzenia go do tego, co dobre. Jakże piękna to cecha chrześcijan – odpowiedzialność i pomoc innym. Ale czy dziś można powiedzieć, jak o chrześcijanach z pierwszych wieków, „patrzcie, jak oni się miłują”?
Maryjo, wzorze ucznia i wzorze dla ochrzczonych, naucz nas stawiać Twojego Syna na pierwszym miejscu i kochać tak, aby innych do Niego przyciągnąć.
Ks. Daniel Nowak, diec. rzeszowska